Gdyby nie było tych głupich pocałunków
nie jeździlibyśmy w poślubne drogi.
Ale jeśli nie byłoby poślubnych dróg
po cóż by nam były Wagons lits?
Dworcowych dźwięków wieczny strach
ach, Wagon lits, wagony poślubne.
To szczęście małżeńskie jest jak kruche szkło,
miodowy miesiąc skończy się.
Ma Droga, widzisz w oknach góry Alp,
otwórzmy okno woniom na oścież,
oto cukier śnieżyczek, lilii miękki śnieg
za Wagons lits jest wagon restaurant.
Ach, Wagons restaurants, wagony poślubne,
być wiecznie ich gościem no i śnić
nad kruchą zastawą o szczęściu małżeńskim.
Uwaga szkło! Uwaga nie przewróć!
I jeszcze jeden dzień i jeszcze jedną noc,
dwie piękne noce i dwa piękne dni.
Gdzie mój rozkład jazdy, ta księga poetycka,
o, jakże są piękne moje wagony!
O Wagons restaurants i Wagons lits
O drogo poślubna !
Kupiłem tomik wierszy Jaroslava Seiferta z 1925 roku
wierszyki wg mnie proste i ładne, więc spróbowałem jeden przełożyć (ten powyżej).