jeszcze raz rozkładam mapę na podłodze
czerwone żyłki pokrywają obszary
nieczynnych już od lat uzdrowisk
pustynnieje ta mapa
ciemnoherbacianymi plamami wypełnia się
choć jeszcze pachnie deszczem
pamiętasz jak razem nad nią pochylaliśmy się?
te miękko brzmiące, bóg wie co obiecujące nazwy?
linią jaśniejszą zaznaczone stanowiska dzikich róż?
a na północy skalne ogrody, największe w wolnym świecie?
a pod każdą skałą skarb?
latarka dogasała i sen przychodził szybko
z łańcuchem górskim i siecią rzek pod poduszką