poniedziałek, 25 lutego 2008

J.S.Bach

w sobotę do południa
wpuścił chłopów do lasu
i kazał wyzbierać wszystkie borówki
co do jednej
po południu zaczął z nich smażyć konfitury
w niedzielę po mszy przyjechał Linneusz z Gouldem
Gould wziął łyżkę i zaczął nakładać do puszek
Linneusz zrobił piękne etykiety
potem lutowali te konserwy
wieczorem wystrzelili to w kosmos:
podje sobie Inny
wierzę że dobrze temperowany
kończąc kwantową bezsenność makroświata

proste życie

W labiryncie z gazety
szybko odnajdę drogę
łokciami oparty o stół
W zawikłanej podróży
wynajdę autobus
z właściwym numerem
dworce wszędzie takie same
W labiryncie znaczenia
przyda mi się traktat
którędy do najbliższego antykwariatu?

niedziela, 24 lutego 2008

Zagadka

łączy nas ten sam schemat
patrzę od dawna i będę widział jeszcze długo
wyczuwam najmniejsze wibracje
docieram do skały
moim bogiem słońce
moje dzieci krążą nawet w kosmosie
wiele jestem w stanie tolerować
mam potężniejszą pompę niż ty
nie umiem biegać ale lubię tańczyć
dobre zdanie mają o mnie psychiatrzy
zimą śpię latem rozdaję tlen
chociaż czasem go zabiorę
nazywa się to "krótki sznur"

sobota, 23 lutego 2008

Las 2

Zaczynasz brodzić w ściółce. Najpierw w buczynie, potem ściółka staje się bardziej wilgotna, liście lepkie, a las mniej prześwietlony. Twardy but dociska jakieś życie i raczej puści, darując tym razem. Buty zabrudzone. Patrząc ostrożnie pod nogi przy kolejnych krokach nadziejesz się na ciernistą ostrężynę lub smagnie cię sprężysta gałąź. Dlatego idąc wystawiasz jedną rękę i ochraniasz twarz , głowę trochę schylasz i skręcasz. Teraz pajęczyna na twarzy. Można to zjeść - zawsze to trochę białka.
Kopniesz w spróchniały pniak z ciekawości: obrzydliwy mikrokosmos odkryty: białe jajeczka, ciała metameryczne wiją się , szczypce uciekają. Ptactwo się pożywi. Pożyteczne to , mądry ekosystem itp. ale jednak obrzydliwość. Trzeba poszukać jakiegoś przesuszonego miejsca, żeby się rozłożyć wygodnie i nie wyciągać książki, tylko poleżeć i oczyścić scyzoryk. Chcesz znaleźć harmonię i wyciszenie. Ale znajdziesz to jedynie częściowo, bo las ma gdzieś twoje potrzeby.
Zadanie drugie: trzeba znaleźć jakąś stromiznę, żeby się przyczaić i dzikim okiem obserwować z oddali, w dole krzątających się ludzi.

czwartek, 21 lutego 2008

Doświadczenie

Byłam tak przyprószona pyłem,
że postanowiłam za wszelka cenę
odkryć szczelinę i wpuścić trochę światła,
trochę wody wlać do naczynia.

Moje piersi straciły rytm,
moja sierść nie miała połysku,
moje łapy stwardniały na codziennych ścieżkach,
zatraciła się dwoistość mej natury.

Ludzie zmniejszyli mój łowiecki rewir:
na moim szkielecie mięśnie wysychały,
mój pot tracił feromony
i zabrakło mi mleka by nakarmić szczenię.

Myślałam że bardzo dobrze rozumiem siebie,
że nie ma we mnie żadnego skowytu,
że odróżniam słowa "dużo" i "mało".
Będąc skałą zapomniałam o błocie.

Najpierw przy księżycu ujrzałam srebro w koronie drzew,
potem nieopodal lasu złoto leżące na polu
i ognistą łunę, chyba znad dalekiego miasta
i zaraz dopadła mnie ta cała samotność.

wtorek, 19 lutego 2008

svk

(ostatecznie może być dedykowany nawet Tomaszowi P.)


42 kilometry bez żywej duszy przez las
albo 30 z człowiekiem utkanym z mgły
z języka rozumiesz tyle ile trzeba
kuchnia odnowi twój zmysł powonienia

na samej górze lud karpacki
w mieście mieszczanin niemiecki
zwycięży jednak partyzant-komunista
i miasto-bohater Bańska Bystrzyca

Od północnego zachodu naciera piwo
od południa broni się winnica
bylinna nalewka pogodzi zwaśnionych
i niepotrzebny nam husycki rajd

Kobiety w ukryciu zerkają w lusterko
Wiatr na ich ciałach odnowi hierarchię
Czarne oko zabłyśnie ogniem przeszłości
Autobus odwiezie cię serpentyną
do kryjówki

poniedziałek, 18 lutego 2008

Las 1

Wyrzucono mnie z lasu,wyciągnięto ze śniegu
z pomiędzy świerków, wiatru, wody,
omszonych kamieni , błota zmieszanego z lodem.
Brakuje mi poczciwego ubioru - miękkiej i ciepłej flaneli, solidnych butów.
Jestem fircykiem w średnim mieście.
Pohańbiony wodą kolońską, ugodzony przez fryzjera.
Panie chwalą moje maniery i dowcip.Było mi przyjemnie zimno a teraz jest "cieplutko".
Zapomniałem strzelać. Miałem pilnować puszczy a doglądam rabatki z rzodkiewką. Podporządkowany kobietom i mężczyznom w strojach kobiecych. Oni dużo gestykulują zbyt blisko mojej twarzy. Jadłem soczyste pędraki, larwy drewnojadów w starym wiatrołomie. Zapach odległej watry oznaczał mojego wroga. Przyprawiałem jałowcem. Odróżniałem drapieżców nocy i nigdy nie strząsałem igliwia z mojej głowy. Zasadzajac się ćwiczyłem widzenie peryferyczne. Teraz resztkami sił skradam się w przejściu podziemnym w K.
Lecz zabrałem ze sobą korzeń spichrzowy - w nim białko i skrobia powoli fermentują.
Codziennie rano sprawdzam czy nie budzi się w nim życie.

Koniec świata w Czeladzi

do centrum handlowego wtargnął potwór
przerażający swą ohydną naroślą
z raczej męskich sutków wyciekała ciecz
łypał zielonkawym niełagodnym okiem
w promieniu dwustu metrów czuć było zapach

najpierw ruszył do kącika dzieci
w Mc Donald's mamy właśnie "happy hours"
dziewczynka z kokardą swym bezwzględnym palcem
wskazała mu swą opiekunkę
powieka nikomu nie drgnęła

panowie ustawili się w kolejce do prasowania
swych granatowych mundurków z napisem "security"
nad kasami zintensyfikowała się woń
z gruczołów zapachowych kasjerek
( tzw. "zespół starego fartucha")

sprzątaczki mopami zaczęły wycierać krew
damy szybciej krzątały się w przebieralniach
w popłochu zakładając zbyt wiele koronek
manager wyłożył całe mięso i nabiał
ale mało to było na ofiarę przebłagalną


na lepkiej od szczątków popytu hali
wraz z pomieszaniem działów
straszliwe powstały przeceny

potwór napęczniał i wydobył wicher
wezwano księdza - już po swojemu kadzi
cała sprawa dopięta na sicher
bo przecież musi być jakaś
sprawiedliwość w Czeladzi!

niedziela, 17 lutego 2008

xxx

Zachorowałem na zimnicę
Wieczorem namierzyłem pod pachą ledwie 32 stopnie

Poszedłem zaraz do lekarza:
Paludismus, malaria perniciosa cholerica
Umbilicus mundi histerica
Chorea, minidolor et sudor
Dostałem lek

Poczułem się trochę lepiej
ale w nocy się pogorszyło

Poszedłem do kościoła:
Confiteor Deo Omnipotenti et vobis
fratres quia peccavi nimis
cogitatione, verbo, opere et omissione
dimissis peccatis nostris
Przyjąłem sakrament

Poczułem wyraźną poprawę
Ale w nocy miałem dreszcze

Poszedłem do przyjaciół:
Tu ne quaesieris, scire nefas, quem mihi, quem tibi
finem di dederint, Leuconoe, nec Babylonios
temptaris numeros. Ut melius, quidquid erit, pati.
seu pluris hiemes seu tribuit Iuppiter ultimam,
quae nunc oppositis debilitat pumicibus mare
Tyrrhenum: sapias, vina liques et spatio brevi
spem longam reseces. Dum loquimur, fugerit invida
aetas: carpe diem quam minimum credula
postero.
Wypiłem wino

Poczułem się dobrze
Ale w nocy przyszedł kryzys

W przyszłym tygodniu wypada pójść do burdelu

Chemia Organiczna

Rzucamy kośćmi:
wypada miód spadziowy
Przelewamy z jednego naczynia do drugiego
i z powrotem złocistą ciecz
Raz więcej po tej stronie, raz po tamtej
kropla spada poza naczynie
Poziomy w naczyniach wyrównują się

Rzucamy kośćmi:
wypada woda
Przelewamy z jednego naczynia do drugiego
Raz tutaj więcej, raz tam
Dużo wody po jednej stronie
kropla pada na podłogę
Poziomy się wyrównują

Rzucamy kośćmi:
wypada kwas
Przelewamy to z naczynia do naczynia
Bawimy się kwasem
Spada kropla - przeżera laminat
Poziomy wyrównują się

Rzucamy kośćmi:
wypada wino

Domniemanie

Don Dominik dumał nad dominem w domu:
Demon damy dominował dumną duszę
Dotrę do Duomo?
Donos do mamy doda mi ducha?
Domani w Duomo donna da mu
i dupa
Demencja domknie domenę dymania

czwartek, 14 lutego 2008

Kwiaty Polskie

Wybierz narcyza
Poczuje on wtedy półtora miłości
i przejdzie mu spleen choć nie czuł się źle
znajdzie teraz życia sensik
a potem obdarzy Cię "sobą"
Dogoni Cię Nienarodzony i Trup
Wybierz czerwona różę

i sambę