piątek, 28 marca 2008
dzień jest dobry i noc także i latanie jest dobre
Wsiadam wieczorem do rakiety. Wpinam się w prześcieradło. Z kołdry formuję wolant. Zerkam na wskaźniki. Na suficie włączam ekrany. Chroni mnie ciepły, miękki skafander. Napęd hipnagogiczny wbija mnie w materac. Lecę w dalekie i niezbadane rejony. W ciszy przestrzeni międzyplanetarnej doskonale wyczuwam moje procesy fizjologiczne: przepływ krwi , pracę żołądka i płuc. Synteza wypiera z mojej głowy analizę. W niebezpiecznej odległości mijają mnie pięknie zdobione filiżanki. Złapię jedną i rano zrobię sobie w niej kawę. Ciekawe na jakiej to obudzę się planecie?